Lya
Gość
|
Wysłany: Czw 17:37, 16 Kwi 2009 Temat postu: Historia Melisandy |
|
|
Melisanda spędziła wczesne dzieciństwo u boku matki oraz starszego brata. Jako, że matka rodzeństwa miała tendencje do częstego uwodzenia, dzieci są potomkami dwóch innych mężczyzn z domieszką diabelskiej krwi, których nigdy nie było im dane poznać. Do kiedy tylko Melisanda jest w stanie sięgnąć pamięcią rodzina zmuszona była przemieszczać się z miejsca na miejsce, większość jej dzieciństwa polegała więc na ciągłej podróży. Owszem, ludzie odmawiali modlitwy i sięgali drżącymi dłońmi po broń na sam widok diabelskiej rodzinki, lecz nie to było powodem większego zamieszania, które rodziło się wokół nich za każdym razem, gdy trafiali do większego zbiorowiska ludzi. Niektóre wioski bądź miasta bowiem, akceptowały w milczeniu ich obecność, dopóki matka rodzeństwa nie ujawniała swej prawdziwej natury, a ujawniała za każdym razem. Uwielbiała zabawiać się ludźmi jak kukiełkami, sprawiać im ból, a następnie obserwować z delikatnym uśmiechem jak wiją się, niezdolni walczyć, z umysłami zaćmionymi cierpieniem. Byli poszukiwani w wielu państwach, a nagroda za głowę matki bezustannie wzrastała. Jednak zawsze, niewiadomym dla Melisandy sposobem udało im się uciec bez większego uszczerbku na zdrowiu. Najprawdopodobniej była to zasługa długiego szkolenia magicznego matki, głównie w dziedzinie iluzji, która pomagała w zmyleniu pościgu. Po długiej podróży udało im się w końcu trafić do rozległej wioski na powszechnie zwanym „krańcu świata”, gdzie ludzie wyznawali inną wiarę i niekoniecznie uważali diabelstwo za potencjalnych wrogów. Znajdująca się w dolinie, na kompletnym odludziu, otoczona gęstym lasem oraz skalistymi wzgórzami była idealnym miejscem. Matka rodzeństwa wzbudziła przerażenie, a zarazem podziw tamtejszych mieszkańców. Ją i dzieci uznano za pomniejsze bóstwa, które zstąpiły na ziemie by pilnować swojego ludu. Za stosowne wiec uznano oddawanie im regularnie czci i składanie krwawej ofiary z mniej użytecznych członków społeczności. Tak powstał nowy, choć niewielki kult Czerwonego Słońca. Matka Melisandy dbała o lojalność swoich wyznawców poprzez pomaganie im za pomocą magii, a zdarzało się nawet, że wystawiała iluzjonistyczne „sztuki”, co było dość męczące i niekiedy kończyło się utratą przytomności. Choć daleko jej było do mistrzostwa, lud z „krańca świata” słyszał poprzednio jedynie mity o sztuce magii, można wiec bez trudu wyobrazić sobie ich zachwyt. W tym czasie Melisanda wraz z bratem spędzali czas głównie w swoim towarzystwie, unikając możliwie jak najskuteczniej dzieci z wioski. Pod koniec każdego miesiąca uczestniczyli – jako obserwatorzy - w ‘ceremonii’ składania ofiary, której towarzyszyły dzikie okrzyki bólu. Rodzeństwo oglądało przedstawienie z mieszaniną przerażenia w stosunku do własnej matki, jak również zachwytu. W ten sposób minęło kilka, ogólnie spokojnych lat. Ogólnie, ponieważ zdarzali się mieszkańcy, którzy zaczynali wątpić w boską naturę rodziny dlatego jawnie sprzeciwiali się ich władzy zapominając o konsekwencjach. Dzięki nim poszukiwanie kolejnej ofiary do poświęcenia na bieżący miesiąc było zbędne. Gdy Melisanda ukończyła 15 lat, a jej brat 18 okazało się, że pościg nie zrezygnował i trafił w końcu na prawidłowy trop, wspomagany zresztą wieściami o nowej diabelskiej bogini, które po długim czasie dotarły do większych miast, lecz tylko do nielicznych. Pościg zaatakował wioskę znienacka, lecz gdy tylko rodzeństwo dowiedziało się o ich obecności natychmiast rzuciło się do ucieczki. Uciekali długo, nie oglądając się za siebie, aż w końcu oddalili się na tyle, by mogli poczuć względne bezpieczeństwo. Podczas drogi natrafili na liczną karawanę handlarzy niewolników powracającą właśnie ze świeżą dostawą. Zmęczenie oraz głód zapanowało nad rozsądkiem rodzeństwa i zwrócili się do nich o pomoc, a w zamian zakuto ich w kajdany i odurzono środkiem, który nie pozwalał na użycie magii. W końcu trafili do wielkiego, portowego miasta gdzie handel niewolnikami był jak najbardziej legalny. Melisandę upatrzył mag w podeszłym wieku, jej brata natomiast młoda kobieta o niewiadomym pochodzeniu. Mag jak twierdził, pragnął bliżej poznać naturę diabelstwa i gdy Melisanda zapracowała na zaufanie swojego nowego mistrza ten postanowił podszkolić ją w sztuce magii. Był to poczciwy człowiek i choć szczerze pragnął zatrzymać diablice pozwolił jej wyruszyć na poszukiwanie brata. Wtedy już miała skończone 20 lat.
|
|